Autor: Isabelle Laflèche
Tytuł: "Kocham Nowy Jork"
Tytuł oryginału: "J'adore New York"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: lipiec 2013
Liczba stron: 388
Gdy na dworze upał, lubię usiąść w wiklinowym fotelu na balkonie, z moją ulubioną letnią porą kawą frappé, i zatopić się w lekkiej, zabawnej lekturze. I właśnie taką idealną powieścią na wakacyjne popołudnie jest "Kocham Nowy Jork".
Catherine Lambert, po sześciu latach pracy w Paryżu, przenosi się do Nowego Jorku. Zasady panujące w centrali jej firmy diametralnie różnią się od tych, do których była przyzwyczajona we Francji. Cat zostaje wrzucona w sam środek wyścigu szczurów, w korporacyjne intrygi i zawiłe relacje między współpracownikami. Jednak przebojowa paryżanka nie daje za wygraną i z pomocą swojego asystenta Rikasha i przyjaciółki z dawnych lat, Lisy, stawia czoła nowojorskiej rzeczywistości.
Miłość do prawa Catherine łączy z miłością do mody. I do ukochanego Christiana Diora, dla którego zdolna jest uciec na kilka godzin z pracy i wrócić z kilkoma torbami ubrań. Praca do późnej nocy nie sprzyja towarzyskiemu życiu, a jednak prawniczka poznaje pewnego przystojniaka, który szybko zdobywa jej serce. Jednak czy za drogimi prezentami i hucznymi imprezami kryje się prawdziwa miłość? Czy może uczucie czai się w najmniej spodziewanym miejscu i tylko czeka na odpowiedni moment, aby się ujawnić? Nowy Jork wciąga Catherine jak trąba powietrzna, ale czy w tym wielkim mieście uda jej się odnaleźć szczęście?
Isabelle Laflèche jest prawnikiem, znającym od podszewki pracę w wielkich korporacjach. Po latach zdecydowała się porzucić karierę i zająć pisaniem książek. I chwała jej za to, bo "Kocham Nowy Jork" jest jedną z lepszych powieści obyczajowych, jakie ostatnio czytałam. Autorce udało się świetnie pokazać korporacyjną rzeczywistość, zachowując jednocześnie lekki ton całej opowieści. Perypetie Catherine czyta się z uśmiechem na twarzy, a francuskie słówka, wtrącane przez nią w najbardziej ekscytujących chwilach, dodają książce uroku. Styl Isabelle Laflèche jest lekki i przystępny, dzięki czemu czyta się w błyskawicznym tempie i zanim się obejrzałam, z żalem dotarłam do ostatnich stron. Sama postać Catherine jest stworzona z rozmachem, ale wydaje się być przemyślana w każdym szczególe. Jej charyzmatyczny charakter i bijący z niej optymizm jest prawdziwym kontrastem dla pozostałych prawników pracujących w centrali firmy. Ludzie, dla których liczy się tylko nabijanie godzin i kolejna wielka sprawa, po drodze pogubili radość życia i swoje ideały. Wartość ma dla nich zdobycie następnego klienta, a swoje prywatne życie zredukowali niemal do zera. Cat podejmuje wyzwania, ale nie pozwala zabić w sobie wolności i coraz bardziej buntuje się przeciw bezlitosnym zasadom. I jest tak prawdziwa w swoich działaniach i emocjach, że właściwie od razu zapałałam do niej sympatią. Warto też zwrócić uwagę na pozostałych bohaterów, takich jak choćby Rikash, dzięki któremu prawniczce udaje się odnaleźć w odmętach korporacji. Jest to postać barwna i na wskroś nowojorska, a jednak zachowująca szacunek dla swoich indyjskich korzeni.
"Kocham Nowy Jork" w bardzo udany sposób łączy świat korporacji ze światem mody i pokazuje rzeczywistość wykształconych ludzi, którzy w wielkim mieście wpadli w sidła snobizmu i celebryckiego blichtru. Udowadnia, że w każdej sytuacji warto być wiernym swoim zasadom, a pogoń za pieniędzmi nie zawsze oznacza pogoń za szczęściem. Historia Catherine Lambert jest też świetnym dowodem na to, że czasem warto posłuchać serca, a nie rozumu, i postawić wszystko na jedną kartę. Serdecznie polecam i czekam na dalszą część perypetii uroczej prawniczki.
lubię takie powieści obyczajowe, brzmi bardzo ciekawie, to już kolejna książką, która dzięki tej stronie zostanie wpisana na moją listę "do przeczytania" :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się idealna dla mnie! Muszę kiedyś ją przeczytać :D
OdpowiedzUsuńCoś idealnego dla mnie :D I kolejna pozytywna recenzja.
OdpowiedzUsuńDużo dobrego czytałam już o tej książce i czuję się zachęcona :))
OdpowiedzUsuńTakich histori nigdy za malo, chetnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi na nią ochoty
OdpowiedzUsuńChyba ją przeczytam... :P
OdpowiedzUsuń