Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Zamień chemię na jedzenie" Julita Bator



Autor: Julita Bator
Tytuł: "Zamień chemię na jedzenie"
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: sierpień 2013
Liczba stron: 200

Mówi się, że jesteśmy pierwszym pokoleniem, które jest bardziej chorowite niż pokolenie wcześniejsze. Coś w tym musi być, a autorka "Zamień chemię na jedzenie" potwierdza tą tezę i wskazuje jednocześnie główne powody tego stanu rzeczy.

Motorem do napisania tej książki przez Julitę Bator były obserwacje i eksperymenty w zakresie sposobu żywienia rodziny autorki, a w szczególności jej chorowitych dzieci. Po serii prób autorka zauważyła, iż to co jemy ma bardzo duże znaczenie, a to co wydaje się zdrowe nie zawsze takim jest.

Sama książka ma bardzo standardowa budowę. Rozpoczyna się typowym wprowadzeniem mówiącym o motywach napisania książki i w ogólny sposób opisującym zasady żywieniowe stosowane przez autorkę. Następnie mamy szereg rozdziałów rozprawiających się z różnymi składnikami żywieniowymi powszechnie dostępnymi we współczesnych sklepach. No i zakończenie będące podsumowaniem wspomnianej rozprawy i de facto powtórzeniem tego co opisane było już we wstępie.

Rozdziały opisujące poszczególne składniki żywieniowe wskazują na różne niekorzystne dodatki dodawane przez producentów żywności oraz ich wpływ na nasze zdrowie. Bardzo ciekawe są fragmenty opisujące alternatywy dla takiej "przemysłowej" żywności oraz domowe przepisy na przygotowanie własnych wersji takiego jedzenia. Mi osobiście strasznie podobał się rozdział o nabiale, gdzie m.in. znajdziemy sposoby na domową produkcję jogurtu i sera żółtego.

Momentami odnosiłem wrażenie, że autorka zbyt emocjonalnie podchodzi do wyboru składników żywienia swojej rodziny oraz, że stosowanie się do jej zasad to praca tylko przy tym temacie na pełen etat. Ale... Trudno nie zgodzić się z tym co pisze. A co najlepsze, czytając o niektórych faktach uświadamiamy sobie, że też dostrzegliśmy pewne opisywane zależności, tylko skutecznie wypieramy je z naszej świadomości.

Książka kończy się dwiema listami. Pierwsza z nich opisuje zbiorczo i skrótowo przemysłowe dodatki/konserwanty do żywności i ich wpływ na nasze zdrowie. Jest to bardzo fajna ściągawka z informacjami na co powinniśmy uważać.

Druga lista to lista produktów, które warto kupować wraz z nazwami ich producentów. Osobiście odebrałem to jako nieco zbyt nachalny "product placement".

Podsumowując. Podczas czytania tej książki wielokrotnie zjeży nam się włos na głowie, ale wiedza jaką posiądziemy pozwoli nam cieszyć się dobrym zdrowiem i samopoczuciem. Polecam. 

Komentarze

  1. Bardzo chętnie, tym bardziej , że nie przypuszczałam, że ten gatunek literacki wywoła u mnie "ciarki"

    OdpowiedzUsuń
  2. XXI wiekto pułapka żywieniowa. Koniecznie muszę przeczytać tę książkę, ponieważ tak na prawdę nie wiemy co jemy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego

W 1999 roku UNESCO ustanowiło Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, przypadający na 21 lutego. Miało to na celu upamiętnienie wydarzeń, które rozegrały się w 1952 roku w Bangladeszu. Wtedy właśnie zginęło pięciu studentów, biorących udział w demonstracji, w której domagano się uznania języka bengalskiego językiem urzędowym. W związku z dzisiejszym świętem ruszyła nowa kampania "Język polski jest Ą-Ę" , której celem jest podkreślenie konieczności stosowania polskich znaków. Na stronie kampanii widnieje wielki baner:   "67% Polaków nie używa znaków diakrytycznych przy pisaniu SMS-ów"  I tu muszę przyznać, że zaliczam się do tych 67%. A właściwie zaliczałam się do niedawna. Powód? Mój telefon nie posiadał polskich znaków. Od kiedy używam Galaxy Note II, piszę odręcznie rysikiem i problem zniknął. Ale jest jeszcze jeden argument, przemawiający za niestosowaniem znaków diakrytycznych w sms-ach: wiele telefonów wciąż z jednego smsa z polskimi znakami robi

"Księga Azraela" Amber V. Nicole

Wrzuciłam "Księgę Azraela" na półkę w Legimi i kilka razy ją omijałam, bo nie chciałam zaczynać roku od książki mającej niemal 750 stron. Ale gdy pewnego dnia zaczęłam jej słuchać, nie mogłam się oderwać. Przełączałam się z audiobooka na ebook, nie mogąc się doczekać CO BĘDZIE DALEJ? A działo się, oj działo... Tysiąc lat temu Dianna, tuląc w ramionach umierającą siostrę, błagała o jej ocalenie każdego, kto chciał wysłuchać. Nie spodziewała się jednak, że odda swoje życie prawdziwemu potworowi. Od wieków wykonuje rozkazy Kadena, by jej siostra mogła wieść w miarę spokojne i szczęśliwe życie. Aż pewnego dnia pojawia się on, król bogów, od wieków uważany jedynie za legendę. Samkiel, który obecnie przyjął imię Liam, nie spocznie, póki nie pokona swych wrogów. A tak się składa, że Dianna jest jednym z nich. Jednak niespodziewane wydarzenie sprawia, że ta dwójka musi zacząć razem pracować, aby ocalić świat i wszystkie wymiary. Najwięksi wrogowie, nienawidzący się z całego serca. Có

Ile się zarabia na recenzjach książek?

Zastanawiałeś się kiedyś ile zarabiasz recenzując książki na swoim blogu? Czy wiesz ile warty jest Twój czas? Nie?  To sprawdźmy.