Mimo ciągłych propozycji, współpracuję coraz mniej. Biorę do recenzji to, co sama prędzej czy później bym kupiła. Albo to, co już na pierwszy rzut oka wzbudza moją ciekawość. Mam jednak kilka wydawnictw, z którymi lubię współpracować, bo uwielbiam ich książki, a sama współpraca przebiega w miłej atmosferze. I gdzie ktoś się wysila na tyle, żeby podziękować choć jednym słowem za przesłaną recenzję.
Ostatnio spotkała mnie niestety niemiła niespodzianka. W jednym z wydawnictw zaszły zmiany. Cóż, normalne, ludzie na danych stanowiskach często się zmieniają. Jak zwykle (raz na kilka miesięcy) wysłałam maila z tytułami dwóch książek, które mnie aktualnie interesują. I dostałam odpowiedź, żeby im wysłać statystyki, bo muszą się na czymś oprzeć. I w tym momencie aż mną telepnęło. Współpracuję z nimi od prawie 2 lat, sporo zrecenzowanych dla nich książek sama kupiłam. Jedna z moich recenzji tak spodobała się autorce, że przysłała mi książkę z dedykacją. To chyba o czymś świadczy. I nagle z dnia na dzień mam się stać jedynie rzędem cyferek?
W momencie, gdy dla wydawnictwa zaczynają liczyć się statystyki, a nie jakość tekstów, dla mnie temat się kończy. To jest mój czas. I również moja pasja, ale jednak wymagająca nakładu pracy. I albo ktoś docenia mnie za to jak piszę, albo patrzy na mnie przez pryzmat statystyk. W tym drugim przypadku moja odpowiedź jest jedna:
"Widzę, że chcą Państwo zmienić formę współpracy ze mną. Statystyki oczywiście mogę podesłać, ale pragnę zaznaczyć, że taka forma współpracy jest odpłatna. Jeżeli są Państwo zainteresowani, proszę o kontakt."
Sorry, Winnetou.
"Widzę, że chcą Państwo zmienić formę współpracy ze mną. Statystyki oczywiście mogę podesłać, ale pragnę zaznaczyć, że taka forma współpracy jest odpłatna. Jeżeli są Państwo zainteresowani, proszę o kontakt."
Sorry, Winnetou.
Ciekawa jestem odpowiedzi :) Dobrze zrobiłaś, kurczę jak na mój gust za dużo w tym biznesu. Z jednej strony rozumiem postawę pracownika wydawnictwa, który ma swojego przełożonego i on go o te statystyki zapyta, ale myślę że nawet mailowo można by to załatwić inaczej. Po prostu po ludzku.
OdpowiedzUsuńBardzo się zdziwię, jeśli otrzymam odpowiedź. Jestem w stanie wiele zrozumieć, ale nie zamierzam się godzić na takie traktowanie, zwłaszcza, że jestem stałym współpracownikiem. A właściwie pewnie powinnam napisać: byłam :)
UsuńGratuluje odwagi, a przede wszystkim tego, ze nie boisz sie walczyc o swoje. tez jestem ciekawa odpowiedzi, bo uważam, że zaslugujesz na wiecej.
OdpowiedzUsuńTo nie jest odwaga, to jest po prostu cenienie siebie i swojego czasu. Jestem człowiekiem, a nie cyferkami statystyk. I tak jak pisałam jusssi, nie spodziewam się odpowiedzi :)
UsuńPopieram, należy walczyć o siebie.
UsuńUważam, że powinno dążyć się właśnie do przyjmowania pieniędzy za recenzowanie książek, a ewentualne prezenty oceniać w zgodzie ze swoim sumieniem - czy chcemy przeczytać, czy recenzja będzie ciekawa. Oczywiście wszystko zależy od statystyk, ale bardzo podoba mi się Twoja postawa. Oczywiście (jak to ja) pewne wątpliwości mam. Nie myślałaś, żeby całkowicie odejść od wymian barterowych (książka za recenzję) i postawić na pełną profesjonalizację bloga? Taki system uważam za ideał i czekam, aż w końcu ktoś z blogosfery zacznie go realizować (osobiście jestem dopiero małym żuczkiem, ale współpracy polegającej na wymianie recenzja-książka podejmować nie zamierzam nigdy).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Michał Małysa
http://www.michalmalysa.pl
Kogo wybierze wydawnictwo, gdy zamiast jednego dobrego blogera, któremu musi zapłacić za recenzję może mieć dziesięciu innych, którzy zrobią wszystko za darmo? Wielu wydawców uważa, że w ilości siła (więcej rozdanych egzemplarzy recenzenckich = większa reklama). Niewielu blogerów jest w stanie się postawić i szczerze powiedzieć, że na dane warunki się nie godzi i już. Większość niestety zgadza się na wszystko, byleby dostać książkę. Dopóki będzie trwał taki stan rzeczy, szanse na spełnienie Twojej wizji są marne. A spróbuj powiedzieć, że książka nie jest wystarczającą zapłatą za czas poświęcony na jej przeczytanie i zrecenzowanie - zjedzą Cię żywcem. Już taki temat tu przerabialiśmy :)
UsuńSzkoda, że mnie ominął :)
UsuńWszystko zależy od profilu wydawnictwa. Wiadomo, że przykładowy Amber wydający chyba tylko paranormale znacznie lepiej dotrze do targetu rozdając darmowe książki kilkunastu blogerkom w wieku nastoletnim, które podejdą do kolejnej powieści równie entuzjastycznie jak do poprzednich. I nie ma w tym nic złego!
Ja staram się wybierać lektury ambitniejsze, więc siłą rzeczy nie nastawiam się na recenzowanie ilościowe. Przy dość wymagających studiach i chęci dyskutowania na tematy czytelnicze (a więc wrzucania notek z opiniami, komentowania newsów) nie jestem w stanie rzetelnie zrecenzować więcej niż dwóch pozycji tygodniowo. A na cztery nowości w miesiącu uzupełnione o zakupy z antykwariatów i przecen jak najbardziej mogę sobie pozwolić.
Poświęcanie czasu na tworzenie contentu jakościowego oraz opisywanie książek z wyższej półki z pewnością kiedyś zaowocuje. Mam nadzieję, że ty także nie dasz się porwać pesymistycznemu podejściu do blogosfery książkowej i w natłoku podobnych do siebie opisów oraz recenzji znajdziesz miejsce dla siebie jako blogerki rzetelnej oraz podchodzącej do sprawy znacznie poważniej niż ludzie idący na ilość.
Pozdrawiam i życzę powodzenia :)
Michał Małysa
http://www.michalmalysa.pl
Tak, ale bardziej wyspecjalizowane wydawnictwa raczej nie szukają odbiorców w blogosferze. Mam nadzieję, że z czasem się to zmieni. Ja nie mam pesymistycznego podejścia, ale z utęsknieniem czekam na chwilę, w której w książkowej blogosferze nastąpi katharsis i ludzie znów zaczną czytać i pisać z pasji, a nie z powodu "darmowych" książek.
UsuńI życzę Ci zrealizowania planów, oby jak najszybciej Twoja praca przyniosła owoce :) Pozdrawiam.
Sama nie jestem jakąś szczególnie zagorzałą fanką współpracy z wydawnictwami, mam ich więc niewiele i tak, jak i Ty wybieram tylko te książki, które naprawdę mnie interesują. Natłok przypadkowych pozycji, otrzymanych od wydawnictw na blogach innych niespecjalnie mnie interesuje i myślę, że pora trochę ten proceder ukrócić, gratuluję więc odwagi.
OdpowiedzUsuńStosiki są cały czas w modzie, więc i blogerzy idą na ilość, żeby mieć co pokazywać. Oczywiście nie wszyscy, ale wielu. Napisałaś odnośnie przypadkowości pozycji pojawiających się na blogach, więc po prostu muszę się do tego odnieść :) Mnie najbardziej dziwi różnorodność gatunków pojawiających się na konkretnych blogach. Sama czytam różne książki, ale jednak mam silny pociąg do określonych gatunków. I jakoś nie jestem w stanie uwierzyć, że kogoś interesuje dosłownie wszystko. Przez to wiele recenzji odbieram jako mało wiarygodne. Ale to temat na inny post :)
UsuńJa też miałam już taką sytuacje - obecnie nie współpracuje z "tym" wydawnictwem (nie mówię o twoim bo nie wiem o jakie chodzi). Tak jest to bardzo niemiłe uczucie . Cóż dla niektórych liczą się tylko statystyki :(
OdpowiedzUsuńJa nie nawiązuje współprac, mam kilka i to mi wystarcza - nie mam czasu, na więcej, lubię czytać to co kupię - miejsca na półkach mi już brakuje. Współpraca to obowiązek - niestety :(
Tak, niemiłe uczucie, dlatego postanowiłam dać upust emocjom i wszem i wobec oznajmić, że również w blogowym świecie powinno się mieć własne zasady. Współpracą łatwo się zachłysnąć, co ostatnio widać na każdym kroku w tej naszej książkowej blogosferze.
UsuńWspółpracuję z wydawnictwami, ale ze sporej ilości zrezygnowałam, bo szanuję swój czas i swoją pasję. Także doskonale Cię rozumiem. Jestem ciekawa, jak wydawnictwo zareaguje na Twoją odpowiedź. Brawo!
OdpowiedzUsuńDzięki :) tak jak napisałam w komentarzach powyżej, nie sądzę, że dostanę jakąś odpowiedź. Ale kto wie, może czeka mnie kolejna niespodzianka.
UsuńJa czytam coraz więcej staroci, klasyki gatunków, odświeżam sobie książki czytane dawno temu, w czasach wczesnej młodości, dlatego recenzuję tylko dla jednego portalu fantastycznego. I powiem Ci, że na tę chwilę dobrze mi z tym. Trochę odpoczywam od blogosfery tzn sama piszę mało, ale zaglądam na ulubione blogi.
OdpowiedzUsuńStąd rozumiem dlaczego ograniczasz współprace. To chyba naturalne po jakimś czasie u blogerów:)
Ja też mam ochotę na odświeżenie sobie kilku książek, które czytałam kilka lat temu. I mam nadzieję, że w końcu znajdę na to czas :)
UsuńUważam, że każdy powinien mieć swoje zasady. Bloga mam od ponad 1,5 roku, ale jeszcze do niedawna współpracowałam tylko z jednym wydawnictwem. Teraz jest trochę inaczej, bo nabrałam ochoty na "spróbowanie tego chleba". Nie wiem co będzie dalej, ale mam nadzieję, że będę miała siłę trzymać się swoich postanowień, a spisałam je sobie jakiś miesiąc po założeniu "Mody..." :) I nie mówię tu akurat o statystykach, tylko ogólnie o jakimś porządku na swoim blogu - swoim własnym porządku.
OdpowiedzUsuńDokładnie, każdy powinien mieć swoje zasady. Kiedyś znalazłam taki fajny cytat: "Taniej jest mieć własne zdanie niż własną willę. A mimo to więcej ludzi ma własną willę niż własne zdanie." Bez wątpienia coś w tym jest :)
Usuń