Dostałam czarną kopertę.
A gdy w skrzynce znajdujesz czarną kopertę, wiedz, że coś się dzieje.
W kopercie było napisane, że nie mogę nic o tym pisać. Ale zakazy są po to by je łamać. Przynajmniej troszeczkę.
Po przeczytaniu zawartości rzuciłam się w czeluści Internetu w poszukiwaniu informacji. Bo to coś sprawiło, że miałam ciarki. Wstrząsnęło mną. I zauroczyło mnie swoją specyficznością.
Przyznaję, że ta czarna koperta i tajemnicza otoczka to bardzo ciekawy i zapewne skuteczny sposób promocji. Ale wydaje się, że ta sekretna rzecz jest warta takiego zachodu. Bo jej początek wbija w ziemię.
Mam nadzieję, że niedługo napiszę Wam o tym więcej, w bardziej jawnej formie :)
Też dostałam i ledwo się trzymam, żeby nie wypaplać :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo :) a później pewnie pół blogosfery będzie o tym mówić i wszystkim obrzydzimy to coś już na samym wstępie :P
UsuńOjej, zaciekawiłaś mnie. O co chodzi z tą czarną kopertą?
OdpowiedzUsuńZa kilka dni wszystko będzie jasne :)
UsuńParadoksalnie, wydawnictwo pewnie liczy, że ktoś się wypapla. Marketingowo byłoby dla nich całkiem spoko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Michał Małysa
Też tak przypuszczam :)
UsuńNo przyznam, że zasiałaś u mnie ziarno ciekawości;)
OdpowiedzUsuńDo mnie też dotarła i zrobiła wrażenie :) Już się nie mogę doczekać dalszego ciągu :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem bardzo ciekawa :)
UsuńA ja się szalenie cieszę, że coraz więcej jest takich fajnych akcji promocyjnych :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie! I żałuję, że sama nie znalazłam w swojej skrzynce czarnej koperty ;)
OdpowiedzUsuń